Patrząc wstecz: pęknięta "Wyspa" Cortazara
Próba interpretacji
Są takie teksty, które wprost narzucają się ze swoim znaczeniem.
Stanowią niemal autonomiczne całości, na tyle na ile w ogóle
możemy mówić o autonomii utworów literackich. Zawierają one
ściśle określony scenariusz odbioru, który prowadzi czytelnika
w stronę względnie jasnych wykładni rozumienia. Usiłują one
dać nam jakieś odpowiedzi – mówiąc o jednostkowej egzystencji,
człowieku w ogóle czy samej literaturze.
Są też teksty, które usiłują działać wprost przeciwnie.
Teksty, w których nic nie jest do końca jasne, a to, co się takim
wydaje, pozostawia interpretacyjny niedosyt, odsyłając nas do
czegoś niedopowiedzianego. One zostawiają czytelnika nie tyle
z odpowiedziami, co z szeregiem kolejnych, nawarstwiających
się pytań. W takim kontekście interesujące jest to, co zostaje
przemilczane, co zdaje się strukturalnym zaburzeniem, niespójnością,
elementem obcym bądź uwypuklonym brakiem tego, co wydaje się
konieczne do uzupełnienia tekstowej całości. Możemy zatem mówić
o pisarstwie pytań i pisarstwie odpowiedzi – bynajmniej nie
rozumiejąc tego w kategoriach prostej, binarnej opozycji, a
raczej jako grę napięć i określonych tendencji, które
zachęcają odbiorcę do danych modeli lektury.
To,
co nieoczywiste wymaga wyjaśnienia. Z pewnością jednym z bardziej
charakterystycznych autorów, których twórczość niejako domaga
się takiego podejścia jest Julio Cortazar. Już przy pobieżnej
lekturze wielu Cortazarowskich opowiadań, można spostrzec, że
operowanie niedookreśleniem i nieciągłością urasta w nich do
rangi chwytu artystycznego1
- chwytu, którego walor znacznie przerasta jakości czysto
estetyczne, bowiem wywołuje on zakłopotanie, angażując czytelnika
w problemy z zakresu ontologii czy teorii poznania. Wyrazem
takiej strategii pisarskiej może być na przykład opowiadanie
„Wyspa”, w którym znajdziemy to, co charakterystyczne
również dla innych tekstów tego autora (choćby opowiadań
„Aksolotl” czy „W nocy”).
Nim
jednak przejdę do tego, co w niniejszym wywodzie najistotniejsze –
czyli problematyki tytułowego „pęknięcia”, konieczne będzie
spojrzenie na tekst z innych ujęć analityczno-interpretacyjnych,
które osadzą nasze rozważania we właściwym kontekście. W tym
celu niezbędne będzie wyjście z perspektywy strukturalnej –
przez analizę wielkich figur semantycznych2,
aby móc następnie dokonać egzegezy odwołującej się do metod
hermeneutycznej i psychoanalitycznej. Taki tok postępowania umożliwi
przejście od analizy sensów, które jawią się jako najbardziej
dosłowne i oczywiste, do warstwy symbolicznej – interpretacyjnej
„nadbudowy”, która odkryje przed nami, to co niewidoczne w akcie
lektury literalnej.
Głównym bohaterem opowiadania jest Marini – steward, początkowo
pracujący dla linii lotniczych na trasie Rzym-Teheran, a później
latający także do Bejrutu i Tunezji. Jest człowiekiem, którego
życie wypełnia rutyna i schematyzm postępowania. Swój czas
poświęca przede wszystkim pracy, w wolnych chwilach podtrzymując
płytkie relacje z ludźmi z najbliższego otoczenia – w tym
między innymi nieangażujące emocjonalnie romanse z różnymi
kobietami. Brak głębszych związków uczuciowych, a także ciągłe
zmiany miejsca pobytu, sprawiają, że Marini to człowiek tak
wyobcowany, jak i wykorzeniony, pomimo obecności otaczających go
osób. Kontakty, które podtrzymuje służą mu przede wszystkim do
zaspokojenia podstawowych potrzeb, a i tych nie realizują w pełni.
Mówiąc metaforycznie, w morzu relacji międzyludzkich Marini
jest wyspą. Głębsze aspekty jego osobowości pozostają
nierozwianą tajemnicą zarówno dla postaci pobocznych, takich jak
załoga samolotu czy rodzina rybacka, którą bohater poznaje w toku
akcji, jak i dla czytelnika. Wszak nie bez powodu jest przez pilotów
nazywany „wariatem z wyspy”. Narracja koncentruje się na punkcie
widzenia Mariniego, inne postacie służą jedynie za figury
dookreślające głównego bohatera. Co interesujące, przestrzeń w
„Wyspie” Cortazara również wydaje się, przynajmniej częściowo,
spełniać taką funkcję.
Miejsca, w których rozgrywa się akcja, można przypisać do dwóch sfer, kierując się przy tym relacją góra-dół. Kiedy taki podział odczytamy w zgodzie z tradycją, na co naprowadza nas myślenie w kategoriach hermeneutyki3, rozbicie przestrzeni na dwa przeciwne obszary zostaje obciążone licznymi konotacjami o charakterze symbolicznym. Do sfery wysokiej, co oczywiste, przynależy samolot, w którym przychodzi pracować głównemu bohaterowi. Wnętrze maszyny jest miejscem realizowania obowiązków i egzekwowania porządku – wszak na pokładzie znajdują się ludzie związani ze sobą relacją zawodową, która reguluje ich sposób postępowania. Tym samym jest to przestrzeń prawa, w której uwidaczniają się zasady życia w zgodzie z normami etycznymi, narzucanymi przez społeczeństwo.
Inaczej przedstawia się obraz sfery niskiej. Do przestrzeni tej,
należą miejsca odwiedzane przez Mariniego w trakcie podróży
służbowych: Bejrut, hotel Piazza Navona w Rzymie czy hotel
Hilton w tunezyjskim Firzkuh, a także tytułowa wyspa, wokół
której rozgrywa się finalna część akcji. Warto zauważyć, że
są to miejsca, w których główny bohater oddaje się marzeniom,
odpoczywa, pije alkohol, a także realizuje swoje potrzeby seksualne.
W obrębie hotelowych pokoi represjonujące oddziaływania
społeczeństwa ulegają przynajmniej częściowemu zawieszeniu.
Zestawiając ze sobą oba te porządki – wysoki i niski – możemy
zauważyć, że istnieje między nimi znaczna różnica. Odgrywają
one zupełnie inną rolę w życiu Mariniego. Mamy zatem do
czynienia z kreacją przestrzeni, odwołującą się do tradycyjnych
symboli, charakterystycznych dla kultury świata zachodniego, a także
wielu kultur wschodnich.
Jak
podaje Juan Eduardo Cirlot w swoim słowniku symboli: Przestrzeń
jest w pewien sposób rejonem pośrednim między kosmosem a chaosem
[…]
Sens
pionowości bądź poziomu odnosi się do analogii między górą i
dobrem, dołem i gorszością […]
Kierunek poziomy ma związek z możliwościami określonego etapu czy
momentu egzystencji, pionowy – z jej wzniosłością moralną4.
Powyższy fragment niewątpliwie łączy się z licznymi
wyobrażeniami mitycznymi (czy też religijnymi) na temat
umiejscowienia sfery boskiej-kosmicznej i diabelskiej-chaotycznej. Do
obu tych obszarów przynależą także opozycje życia i śmierci,
duchowości i cielesności czy też światła i ciemności. Co
najistotniejsze – przestrzeń obrazuje rozmaite aspekty życia
wewnętrznego, a więc stanowi symboliczny model struktury
osobowościowej człowieka.
Zatem
nic dziwnego, że po podobną symbolikę sięgali także myśliciele
związani z nurtem psychoanalitycznym. Przykładem może tu być
chociażby słynny sen o wielokondygnacyjnym domu Carla Gustava
Junga, w którym struktura budynku miała być odzwierciedleniem
Jaźni5.
W terminologii jungowskiej poszczególne poziomy, od strychu do
piwnicy, odpowiadałyby określonym rejonom ludzkiego umysłu Na
podobną interpretację tego symbolu mógłby nas także nakierowywać
freudowski model struktury osobowości, z podziałem na id
(piwnicę), ego
(parter) i superego
(strych). Jak widać na niniejszym przykładzie, opozycja góra-dół
może także skutecznie obrazować zagadnienia natury
psychologicznej, co tworzy dodatkowy kontekst dla rozumienia związku
między przestrzenią w opowiadaniu a psychiką Mariniego.
Na uwagę zasługuje także miejsce kluczowe dla finalnej części
opowiadania. Tytułowa wyspa nie pozostaje elementem nieistotnym, a
wyraźnie uwypukla wcześniej rozpoznany porządek symboliczny,
charakterystyczny dla sfery niskiej. Co zwraca uwagę, miejsce to nie
jawi się bohaterowi jako coś stałego, określonego raz na zawsze.
Każde kolejne spojrzenie czy myśl odnoszące się do wyspy
przynoszą nowe, a zarazem inne rozpoznanie, niekiedy nawet zupełnie
sprzeczne z początkowym obrazem tej przestrzeni.
Zmianie podlega także identyfikacja miejsca poprzez nazwę.
Początkowo Marini jest przekonany, że niewielka plama, którą
dostrzega na morzu to wyspa Horos (gr. χορος – taniec),
później zaś weryfikuje to przeświadczenie. Skrawek lądu, który
ogląda to Xiros (gr. ξηρός – suchy). Podobnie przemianom
podlega przekonanie o tym, czy wyspa jest zamieszkała. Wpierw wydaje
się być bezludna, jednak z jej drugiej strony Marini dostrzega
osadę rybacką.
W
ciąg tych metamorfoz zostaje włączony również kształt linii
brzegowej i rzeźba terenu. Początkowy ogląd jest mylący i nie
oddaje w całości tego, jaka jest wyspa Xiros. Pierwsze spojrzenie
utwierdza bohatera w tym, że w ogóle jest jakaś wysepka, na którą
przelatuje trzy razy w tygodniu o godzinie dwunastej. Wpierw w jego
świadomości jawi się ona jako bezimienna, nieostra plama. Z czasem
jednak przestrzeń wyspy nabiera cech coraz bardziej konkretnych.
Dowiadujemy się między innymi tego, że jej kształt przypomina
żółwia. Co istotne – zwierze to wpisuje się w uprzednio
zarysowany porządek. Jego znaczenie symboliczne związane jest z
materią, cielesnością, brakiem postępu i sferą niską –
popędową6.
Marini
zdobywa również informacje o lokalnej kulturze, w tym historii –
jak się okazuje – na wyspie odnaleziono dwie kamienne tablice
pokryte hieroglifami (stgr. ἱερογλυφικά
hieroglyphika,
dosł. święte znaki),
co niewątpliwie budzi skojarzenia biblijne. Warto zatem zauważyć,
że ludzie z wyspy nie interesują się nimi. Służą one im jedynie
do rozwieszania rybackich sieci, co może zwiastować bliżej
nieokreślony demonizm lub też odrzucenie sacrum.
Zestawienie
porządków niskiego i wysokiego uwidacznia wyraźną dysproporcję
pomiędzy nimi. To, co na dole, sukcesywnie dominuje tok opowiadania
wraz z tym, jak bohater coraz bardziej pogrąża się w obsesji
dotyczącej przedmiotu swojego pragnienia (lacanowskiego obiektu
małe a7),
czyli wyspy Xiros. Symboliczne czy też upsychologizowane ujęcie
przestrzeni stwarza kontekst konieczny dla zrozumienia sensu zdarzeń
przedstawionych w opowiadaniu.
W
tekście Cortazara ujawnia się względnie prosty, zaledwie
kilkuelementowy schemat fabuły. W jego wstępnej części
obserwujemy podróże Mariniego pomiędzy Rzymem a Teheranem,
przetykane napomknięciami o wizycie w Bejrucie. W tym czasie bohater
rozmawia ze stewardessami, odwiedza hotele czy restaurację, jednak
tym, co go najbardziej zajmuje jest Xiros – miejsce, któremu wciąż
jest poświęcana uwaga. Sama wyspa jawi się jako obiekt pożądania,
jednak nie jest czymś niewinnym. Obserwacja i rozpoznanie natury tej
przestrzeni nabiera cech obsesji przez swoją notoryczną
powtarzalność. Ta zaś może wyraźnie niepokoić, na co wskazuje w
swoim artykule „Traumatyczny realizm” Lena Magnone: Przymus
powtarzania, o którym mowa, jest nieświadomym procesem zmuszającym
podmiot do reprodukowania sekwencji, które w przeszłości
generowały cierpienie i zachowały swój bolesny charakter. […]
Powtarzamy
traumatyczne przeżycie, aby wingerować je w ekonomię psychiczną,
porządek symboliczny, choć właściwie dopiero przez owo
powtórzenie trauma jest przez nas stwarzana8.
Aby
uzmysłowić sobie istotę zjawiska, warto przywołać lacanowską
definicję traumy jako braku otoczonego Realnym9.
Co za tym idzie, ponownie mamy do czynienia z odsunięciem
porządku kultury na rzecz czynników psychicznych, motywowanych
ściśle biologicznie.
Skoro
nieświadome, w koncepcji lacanowskiej, ustrukturyzowane jest jak
język10,
to w toku analizy tekstu jesteśmy w stanie wyodrębnić
konstrukcje językowe, będące odpowiednikami procesów
psychicznych, wskazujące na brak, nieciągłość – czy też
„pęknięcie”. Nakierują nas one na obszar ujawnienia się ów
traumy.
Najbardziej zagadkowym fragmentem
opowiadania jest przedstawienie pobytu Mariniego na wyspie. To
niezwykle sensualna partia opowieści. Marini znajduje się na
rybackim nabrzeżu, obserwuje kobiety, cieszy się słońcem. Jak
wiemy z wcześniejszej przytoczonej historii profesora Goldmanna –
w pobliżu linii brzegowej rozwieszone są rybackie sieci. W
powietrzu miejscami daje się wyczuć zapach szałwii – rośliny
używanej jako kadziło między innymi w rytuałach magicznych i
religijnych.
Bohater
idzie popływać w największej z zatok wyspy Xiros. W trakcie
kąpieli nurkuje w głębinach, a po chwili dociera do groty. Wtedy w
jego myśleniu zachodzi przemiana. Nie zamierza już opuszczać
wyspy, zapomina o rodzinie, pracy i ludziach, którzy wcześniej
towarzyszyli mu w życiu. Wody zatoki jawią się niczym mityczna
Lete, okalająca greckie zaświaty.
Później Marini powraca, ale
jakiś czas po tym wraz z synem miejscowego rybaka – Jonaszem
– ponownie zażywa kąpieli. Obaj przy tym są nadzy. Zatem
podsumujmy: odór ryb, nagość i zanurzenie w morskiej toni
(symboliczny powrót do łona – przeciwieństwo narodzin). Co
istotne, imię ów młodzieńca również kieruje nas ku istotnym
odniesieniom. Warto zauważyć, że biblijny Jonasz sprowadził
zarówno na siebie, jak i swoich towarzyszy boży gniew, wywołany
niegodziwym życiem.
Interesujące są także wrażenia
zmysłowe i myśli głównego bohatera. Przyjrzyjmy się czterem
następującym fragmentom:
- Jeszcze nie było widać nikogo, słońce z wolna nabierało rozpędu, a z krzewów wznosił się subtelny, kwaśnawy zapach.
- Wyspa pochłaniała go, dając uczucie jakiejś intymnej rozkoszy, wykluczającej myślenie czy też wybór.
- Marini spojrzał na zegarek, po czym niecierpliwym gestem zerwał go z ręki i schował do kieszonki w slipach. Niełatwo będzie zabić dawnego siebie, ale tu, wysoko, naładowany słońcem i przestrzenią, poczuł, że to przedsięwzięcie nie jest wykluczone.
- Rzucił się plecami na gorące kamienie, niebaczny na ich ostre kanty i rozgrzane wypukłości […]
Warte spostrzeżenia jest to, że
najbardziej oczywistą substancją o kwaśnym zapachu są związki
siarki – co w kontekście kolejnych fragmentów kreuje wyobrażenie
wyspy jako miejsca piekielnego. Co również istotne, przypatrując
się cytatom 2-4, możemy zauważyć wyraźną obecność
pierwiastków erotycznego i tanatycznego, czyli głównych sił
popędowych w teorii freudowskiej.
Zastanawiające są także
działanie słońca, odrzucenie czasu kulturowego i brawura, z jaką
postępuje bohater, manifestująca pogardę dla życia.
Promienie słoneczne wpływają
na zachowanie Mariniego. Jest on nimi „naładowany” - zupełnie
jak główny bohater w „Obcym” Alberta Camusa. Co znamienne, jest
to powieść, w której słońce staje się powodem dla
zabójstwa.
Istotne w finalnej części
„Wyspy” są także katastrofa samolotu oraz zmiana perspektywy
narracyjnej. Oba te elementy sygnalizują wyraźną zmianę. Marini
nagle staje się nieobecny, a symbol jego dawnego życia ulega
zniszczeniu, odcinając drogę powrotu do wcześniejszego porządku.
Na
tym etapie opowieści uwidacznia się już wspomniana nieciągłość:
jest Marini, nie ma Mariniego. Ów „pęknięcie” z pewnością
wymaga wyjaśnień.
Dostrzegam dwa możliwe warianty
rozumienia tego niejasnego fragmentu. Po pierwsze – Marini się
utopił, być może częściowo otumaniony słońcem, a to. co
zostaje nam przedstawione jest wizją-złudzeniem umierającego. Po
drugie Marini znajduje się w samolocie, a jego pobyt na wyspie
jest jedynie wyobrażeniem, projekcją siebie na obserwowanych ludzi
lub snem (ku czemu również są wyraźne przesłanki w tekście).
Wbrew pozorom obie możliwości
interpretacyjne są sobie bardzo bliskie - bowiem w wymiarze
psychologicznym stanowią one wyraz życzenia samobójczego. Na to
nakierowuje nas niepokojąca gra napięć pomiędzy traumą a
pragnieniem, a także szereg wcześniej przedstawionych przesłanek
interpretacyjnych.
Podsumujmy
co najistotniejsze. lacanowski obiekt
małe a
jest przedmiotem pragnienia. W swojej istocie pragnienie jest
niemożliwe do zaspokojenia ze względu na oddalanie się tego, co
pożądane lub skierowanie uwagi podmiotu na inny cel. Należałoby
jednak uczynić tu jedno zastrzeżenie. W przypadku realizacji
życzenia samobójczego ów przeniesienie lub oddalenie obiektu nie
jest możliwe. Wszak podmiot nie może uświadomić sobie tego, że
nie żyje, więc w sferze psyche obiekt
małe a
do końca pozostaje niedościgniony.
Jeśli przyjmiemy tę koncepcję,
nieobecność Mariniego w zakończeniu opowiadania zostaje sensownie
umotywowana. Mówiąc językiem psychoanalizy: nieobecność
Mariniego jest to ów brak otoczony Realnym. Jedna trauma - wyparta,
ale ujawniająca się przez obsesję wyspy, rodzi życzenie
samobójcze, to z kolei jest źródłem kontaktu z rzeczywistością
niesymboliczną poprzez umieranie. Tym samym śmierć Mariniego nie
zostaje w tekście przedstawiona, jednak szereg interpretacyjnych
tropów sygnalizuje, co mogło się wydarzyć.
1 Zob.
W. Szkłowski,
Sztuka
jako chwyt,
przeł. R. Łużny, [w:] Teoria
badań literackich za granicą. Antologia t. II, cz. III,
wyb. Stefania Skwarczyńska, Kraków 1986.
2 J.
Sławiński, Semantyka wypowiedzi narracyjnej, [w:] tegoż,
Dzieło – Język – Tradycja, Warszawa 1974.
3 A.
Burzyńska, H. Markowski, Teorie literatury XX wieku: podręcznik,
Kraków 2006, s. 184.
4 J.
Cirlot, Słownik symboli, Kraków 2012, s. 335-336.
5 A.
Burzyńska, H. Marskowski, Teorie literatury XX wieku:
podręcznik, Kraków 2006, s. 60.
6 J.
Cirlot, Słownik symboli, Kraków 2012, s. 488-489.
7 Obiekt,
[w:] Oficjalna strona internetowa Krakowskiego Koła
Psychoanalizy Nowej Szkoły Lacanowskiej,
http://www.psychoanaliza.com.pl/?art=3&tab=mps&lang
[dostęp: 17.02.2017].
8 L.
Magnone, Traumatyczny realizm, [w:]
Lacan. Żiżek. Rewolucja pod spodem, pod
red. Przemysława Czaplińskiego, Poznań 2008, s. 23.
Komentarze
Prześlij komentarz